Było pięknie

Hej Kochane :) Wyspałyście się?
Powiem Wam, że właśnie tego mi brakowało -jakiegokolwiek obowiązku, zwłaszcza w czasie wakacji. Takim obowiązkiem stał się na nowo blog, z czego bardzo się cieszę. Wystarczyło napisać jednego posta, jeden krótki wpis, abym poczuła, iż mam po co walczyć, mam dla kogo zrzucać kilogramy. Nie, nie dla Y... no może w jakimś małym procencie robię to również dla niego ALE przede wszystkim robię to dla siebie :)
Odchudzałam się głównie przed wakacjami i wyjazdem na obóz sportowy, jednak w tym momencie, kiedy mam na karku 51 kg, nie ma sensu użalać się nad sobą, tylko dlatego, iż nie udało mi się wcześniej. Halo? Przecież to nie koniec świata! Jeszcze tyle może się wydarzyć, jest jeszcze tyle wydarzeń i powodów dla których warto wziąć się w garść. I tak właśnie piszę tego posta szczęśliwa jak cholera bo w końcu, od kilku tygodni, udało mi się zjeść tak jak przed wakacjami- bez słodyczy, bez lejącego się tłuszczu >.< Mam spore nadzieje związane z następnymi dniami, tak więc trzymajcie za mnie kciuki.
Co oprócz diety? Oczywiście ćwiczenia. Zazwyczaj robię je dla relaksu, jednak Ewa Chodakowska relaksem jako takim dla mnie nie jest, a mam ją w planach na przyszłe wieczory ;D Nie opuszczę też mojej BigPrzyjaciółki - Mel B- którą kocham i szanuje. Ona była tą, która w zeszłym roku przyczyniła się do mojego 44 kg :')
Na tą chwilę nie marzy mi się 44, a raczej 46. Nie zapędzam się; powoli, powoli do celu.
Wczoraj ćwiczeń jako takich też sobie nie oszczędziłam i wybrałam się z koleżanką na rowery. Jeździłyśmy jakieś dwie h, a jeśli chodzi o kilometry... sama nie wiem, może z 15 nabiłyśmy.
Mam nadzieję, że u Was też wszystko dobrze. Trzymajcie się chudziutko!! Powodzenia <3
PS. Mam kryzys z X, przynajmniej tak mi się wydaje. Jak ja wyjechałam, to i ja dzwoniłam. Po moim powrocie jej nie było, gdyż też wyjechała kilka dni wcześniej, ale... to nadal ja do niej dzwoniłam, a nie ona do mnie. W tym momencie nie man z nią w ogóle kontaktu, a wróciła w niedziele... Nie mam pojęcia co robić; słyszałam że w cale nie siedzi w domu, tylko gdzieś się szlaja z chłopakami -,- Trudno. Jak narazie poczekam na jakiegokolwiek odzepw z jej strony, za bardzo się angażuje, później płacze.

Bilans:
Środa ~ 891 kcal
chleb ciemny 400 kcal
szpinak młody z papryką 75 kcal
jogurt naturalny bez laktozy z jagodami goji 416 kcal
Czwartek ~
małe jabłko 40 kcal
jogurt naturalny bez laktozy z płatkami owsianymi (mega dużą ilością XD) 500 kcal
sałata lodowa z jajkiem (obiad) 150 kcal

-------------------------------------------
No. Tak było do 14:00. Później miałam napad. Zaczęło się od małego nugetsa, zakonczyło się białym chlebem z Nutellą :( Niestety czy stety, każdy mój napad prowadzi do wymiotowania... a miałam z tym skończyć. Teraz już nic na to nie poradzę, muszę wziąć się w garść. Tylko co ja sobie myślałam skoro po 2000 kcal przez kilka tygodni nagle zjadłam 800 kcal? Głupota. Muszę powoli wracać do niskich limitów i bilansów z których będę mogła być dumna.





Komentarze

  1. Byle do przodu! Ja też jestem na początku drogi, więc znam twój ból <3 Co do X to zdecydowanie poczekaj aż się odezwie ;)
    Powodzenia!
    https://ideallandperfect.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama mam taki problem jak ty z X i najlepiej jest czekać, aż ona się odezwie, a jak nie to lepiej olać.
    Też wróciłam po bardzo długiej przerwie więc wiem jak to ciężko, więc trzymaj się i walcz, a na pewno niedługo będziesz mieć bilanse o jakich marzysz :*
    https://skinyim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczynaj powoli, Kochana, schodząc niżej małymi krokami, na pewno Ci się uda. Trzymam za Ciebie kciuki, Kocie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rzucaj sie skarbie na. gleboka wode ! :( Koniecznie podchodz do tego z glowa i trzymam za ciebie kciuki. Co do X - nie staraj sie tak , bo wychodzi ze tylko 1 stronie zalezy. Poczekaj az ona sie odezwie. Buziaki ! ;*
    https://lekkadiablica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz