Powoli podnoszę się z gleby
Hej, hej Kruszynki :) Jak tam u Was? Pomimo licznych złości i załamań jakoś się trzymam i powoli zbieram do kupy. Trudno było mi z 1800 kcal nagle znowu zacząć jeść poniżej 1000 kcal. Powolutku, powolutku do celu ^^ Z dnia na dzień zmniejszam limit. SGD było tak głupim pomysłem ... Po długim jedzeniu wszystkiego co popadnie, teraz mój brzuch wygląda jak balon. Co z tego, że staram się jeść mniej, skoro wszystko nadal we mnie siedzi? Czuję się paskudnie. Mam już tak namieszane w psychice, że czuje obrzydzenie do samej siebie. Powinnam się kochać ; ale tak nie jest. Aktualnie piję jakieś zioła na trawienie. Zauważyłam też, iż stan moich dziąseł się pogorszył od ciągłego wymiotowania :/ Jak tu się czuć piękną, jeżeli zdajesz sobie sprawę, iż nawpiepszanie się i późniejsze zwracanie wszystkiego niszczy cię? Chciałabym na wycieczce ważyć chociaż te 49 kg. Dusze w sobie te marne kilka kilogramów jakby to była niemożliwa ilość, a przecież jeden tydzień na 500 i już miałabym 1kg mniej. A