Chyba nie wyrobię...

...się do 11 maja :/ Mam problem z zapanowaniem nad podjadaniem. A jak już podjem to się nie kończy :(

Btw co tam u Was? Też ciągle pada? U mnie ma padać cały tydzień z czego jestem bardzo niezadowolona. 

Brakuje mi Was. Chociaż nie zabardzo wiem o czym mam pisać, to bardzo chciałam tutaj wstąpić i napisać posta. Wszystko mam niepoukładane, wszystkie myśli są chaotyczne. Nie radzę sobie ani z blogowaniem, ani pisaniem z motylkami, ani samą sobą. Do pisania bloga nie mam poprostu weny, a nie chce pisać zwykłej litanii o tym co zjadłam i żegnać się; bezsens. Do motylków nie pisze bo mama często zagląda mi do tableta. Nie sprawdza mi go osobiście, ale nieraz zerka z kim pisze itd. Poza tym znalazła mój stary dzienniczek gdzie zapisywałam co zjadłam. Teraz takiego nie prowadzę, bo jest to dla mnie trudne. Musiałabym kupić sobie taki mały, podręczny w formie kalendarza i na tylnich stronach pisać bilanse. Kiedyś tak robiłam i jak często do niego zaglądałam to mówiłam poprostu, że patrzę na sprawdziany w tym tygodniu. Btw, moja mama mi nie wierzy, iż jest to dziennik z zeszłego roku, a ja nie wiem jak mam jej to udowodnić skoro nie ma tam dat. Co do samej siebie... nie kontroluje tego co robię. Nie potrafię wytrzymać na stałym bilansie 3 dni. Jak już się uda to spiepsze na następny dzień, a jak na mnie przystało, nie obejdzie się bez wymiotowania T.T To już nawet nie jest kwestia psychiczna, ale fizyczna. Jeżeli zjem za dużo to chce mi się wymiotować, możliwe że to przez żołądek który jest zmniejszony :/

Y nie traktuje mnie już jak kiedyś. Owszem, odzywa się, ale to nie to samo. Można powiedzieć, iż jestem w fazie odkochiwania się. Jak już z nim rozmawiam, to mówię tak... płytko? Nie wiem jak to nazwać. Kiedyś mówiłam coś żartem, śmiałam się, często mi coś odbijało, ta rozmowa była zabawna, ubarwiona emocjami; teraz nie. Szczerze mówiąc, w pewnym etapie mojego odchudzania zaczęłam tracić na wadze dla niego. Jego była jest dosyć szczupła, przynajmniej jej nogi są chudsze od moich. Możliwe, iż na siłę chciałam się do niej upodobnić. Była dla mnie wzorem do naśladowania. Jej charakter zawsze mi się podobał. Taka rozważna i ciepła. Przez to, że tak bardzo chciałam rozkochać w sobie Y, upodabniałam się do jego byłej i zatraciłam siebie. Teraz już wiem, że na siłę nie ma co się starać. On i tak nie będzie ze mną, a ja tylko sobie szkodzę. Trudno jest odkochać się jeżeli obiekt mojego pożądania chodzi do tej samej klasy. Ale cóż, trzeba.

Proszę Was, trzymajcie kciuki, żebym nie zawaliła :( Muszę na wycieczce ważyć co najmniej 49 kg. Nawet nie wiem ile ważę teraz , ale napewno nie mniej niż 50 kg :((  Do przeczytania Perełki <3



Komentarze

  1. Skarbie, może spróbuj ustalić sobie limit na cały tydzień? Wiem, głupio brzmi, ale tak jest jakoś inaczej, możesz zdecydować, ile zjesz danego dnia, nie masz ciągle w głowie myśli, że zawalisz i masz tą świadomość, że jeśli dzisiaj zjesz więcej, to jutro będziesz musiała to nadrobić. Próbuj różnych rzeczy, skoro nie wyszło z jednakowymi limitami, to zawsze możesz spróbować mieszanych limitów albo czegoś. Zawsze masz opcję, pamiętaj o tym.
    To dobrze, że się odkochujesz. Jeśli on nie potrafił wykazać jakiejkolwiek inicjatywy, to nie miało to żadnego sensu. Może po zakończeniu tego etapu poczujesz się lepiej...
    Deszcz jest okropny, a jakoś nie chce przestać padać.
    Trzymaj się, Słońce

    OdpowiedzUsuń
  2. Kotek nie upodabniaj się do nikogo, w końcu jego była jest jego BYŁĄ czyli z nią zerwał czyli jej nie chciał. Czy to przez chude nogi, nie wiem, ale nie ma co zwracać na to uwagi. Głowa do góry, licze, że poukładasz sobie wszystko w głowie. Może zwiększ trochę bilanse to naprawdę chroni przed napadami, chudnie się tyle samo jakbyś miała jeść mało i później nadrabiać no i mniejsza spina przed rodzicami. Zobacz na naszej 'sekcie' , pro 1600 to spoko opcja. Wymiotowanie jest najgorsze, nie wpadnij tylko w bulimie to jest piekło jeszcze gorsze od Any, wiem z autopsji. Nie ma w tym nic perfekcyjnego. Naprawde trzymam kciuki by wszystko się ułożyło, majówka to super moment by to zrobić choć wprowadzanie zmian w myśleniu to długi proces. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że napisałaś s końcu! Jak masz jakieś problemy, pisz do mnie. Chociaż ostatnio nie mam czasu za wiele, ale jak go znajdę to się odezwę. <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz