Już niedługo koniec

Hej, hej :)

Tak, znowu mnie nie było i to sporo, ale musicie mi wybaczyć - zakończenie roku szkolnego wyciska ze mnie siódme poty i to nie tylko same poprawianie ocen itd. ale choćby i występy. W niedzielę odbędzie się piknik rodzinny. Jest w okół tego niezłe zamieszanie. Myślę że większość winy spada na dyrektorkę naszej szkoły która cholernie namąciła. Najpierw miałam śpiewać z moją nauczycielką od muzyki, znaczy się ona miała mnie i moją koleżankę przygotować. Miałyśmy zaśpiewać dwa utwory razem oraz jeden solo, jednak dyrektorka wpadła na genialny pomysł aby dowalić jeszcze występem regionalnym -.- Poprostu umarłam jak to usłyszałam. Mam brać udział w obu występach i wychodzi na to że będę ubrana w letnią sukienkę itp. odśpiewam w tym trzy piosenki i pobiegnę się przebrać w strój regionalny, aby odśpiewać kolejne trzy piosenki. Koniec świata z tym wszystkim. Najlepsze jest to, że jeżeli chciałabym się przeciwstawić to miałabym przerąbane. Ale o tym wszystkim napisze po występach.

Myślę, że nadszedł moment abym napisała o kolejnym, myślę najważniejszym powodzie dla którego opłaciłam Wasze grono na ponad miesiąc. Podejrzewam u siebie bulimię. Nie, nie wyolbrzymiam moich dolegliwości. Odkąd przestałam pisać wymiotowałam codziennie i to nawet po kilka razy. Postanowiłam wrócić do Was jak tylko się "otrząsnę" (wtedy myślałam że to tylko przejściowe) jednak nie wychodziło mi to. Tutaj dużą rolę odegrało Masełko, które próbowało się do mnie dobić przez czas mojej nieobecności i udało jej się. Po tym jak z nią porozmawiałam zdałam sobie sprawę jak bardzo sobie szkodzę i że MUSZĘ przestać. Od tamtego momentu zwracałam kilka razy. Tylko kilka. Mam nadzieję, iż ta liczba nadal będzie się zmniejszać... Tak czy owak to właśnie nie pozwoliło mi do Was wrócić. Tkwiłam w postanowieniu, które tak naprawdę nie było w pełni realizowane bo przecież nie poprawiałam swojej sytuacji, tylko tkwiłam w martwym punkcie.

Powiedziałam o powodzie drugim, ale to nie koniec. Jest również trzeci powód, który tak naprawdę nie zablokował mi kontaktu z Wami, raczej zablokował mnie. O tym napiszę w najbliższym czasie :) Przepraszam, iż nie napisałam zbyt wiele, ale jest już dosyć późno, a ja nie mam siły :/ Postaram się następnym razem streścić ostatnie dni :D W końcu dużo się działo ;) Trzymajcie się Skarby:**




Komentarze

  1. Kochana, wiem, że to zabrzmi banalnie ale poczytaj o skutkach regularnego zwracania.
    Mnie skutecznie powstrzymuje wizja wypadających zębów i włosów oraz chorób serca w młodym wieku.
    Mam nadzieję, że trzeci powód nie okaże się zbyt poważny, masz już wystarczająco dużo problemów. Życzę Ci żebyś jak najszybciej z nimi sobie poradziła :)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie, to że zwracasz, to jeszcze nie aż tak duży problem, a przynajmniej nie największy. Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, dlaczego zaczęłaś to robić, reszta jakoś pójdzie. Nie wierzę w to, że powodem mogła być chęć schudnięcia czy nie przytycia. Jeśli ktoś wchodzi w wymiotowanie, to już nie jest dobrze, bo oznacza to, że ktoś zranił go na tyle, że samemu nie chce już o siebie walczyć. Skarbie, zawalcz o swoje szczęście, ale bardziej logicznie, bo teraz tylko zabierasz sobie szanse na nie, krzywdzisz siebie.
    Baw się dobrze (o ile to możliwe) na pikniku. Trzymaj się, Skarbie i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję, że skończysz raz na zawsze ze zwracaniem! witaj po przerwie :) liczę na regularne wpisy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz